Zaucha „zadebiutował” w Toruniu



O wielkości i sensie przypominania utworów Andrzeja Zauchy, który zginął tragicznie 23 lata temu, świadczyć może tłum zgromadzony w sobotę na Rynku Staromiejskim w Toruniu. Mieszkańcom nie przeszkodziła ani deszczowa pogoda, ani fakt, że większość z nich musiała cały 2-godzinny koncert stać.
Koncert z udziałem Bydgoskiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Krzysztofa Herdzina zakończył się bisami na stojąco i jękiem zawodu, że już dobiegł końca. Szybko jednak torunianie odkryli boczne wyjście ze sceny swoich ulubionych artystów, Krystyny  Prońko, Mieczysława Szcześniaka, Małgorzaty Ostrowskiej czy Katarzyny Dąbrowskiej. Długo jeszcze robili sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia i prosili o autografy. Co ważne, również młodzi wykonawcy, zdobywcy nagród i wyróżnień tegorocznego i minionych festiwali Ewelina Przybyła i Paweł Wolsztyński zostali docenieni gromniki brawami. Gdy Maria Szabłowska, prowadząca koncert, zapraszała do Bydgoszczy na przyszłoroczną 7. już edycję festiwalu Serca Bicie, żartujac, że Bydgoszcz z Toruniem się nie lubią, w tłumie od razu słuchać było głosy, że to tylko jakieś plotki.
I tak chyba w istocie jest, bo zainteresowanie zarówno samych torunian repertuarem Andrzeja Zauchy, nowymi interpretacjami jego utworów, jak również cudownym intrumentarium bydgoskiej orkiestry było ogromne i budziło nieskrywany zachwyt zgromadzonych. Na toruński rynek zawitali zarówno ci młodzi, jak i trochę starsi, którzy dobrze znali teksty takich przebojów jak „Byłaś serca biciem”, „Bądź moim natchnieniem”, czy „Ach, te baby”, utwór przy którym nie można się nie uśmiechać, szczególnie gdy z aktorskim wdziękiem świeżo upieczonego adepta krakowskiej PWST wykonuje go Paweł Wolsztyński. Krzysztofowi Herdzinowi oraz Katarzynie Dąbrowskiej nie przyszkodziły nawet dzwony Kościoła pw. Św. Ducha. Ludzie stali jak zahipnotyzowani - przy barierkach, nawet na schodach pobliskich kamienic, nagrywali, robili zdjęcia, próbowali uwiecznić ten dopracowany do perfekcji, gdzie wszystko szło jak po maśle i wykonawcy z dyrygentem rozumieli się bez słów, koncert. A na koniec, jakby na pocieszenie, wyszło słońce...








fot. www.bydgoszczinaczej.pl